poniedziałek, 25 lutego 2013


ZWIERZENIA PIĘCIOBOJOWEJ LEGENDY MYŚLIBORZA DLA SIATKARZY „MYŚLIBORA”

Pentathlon dyscyplina sportowa w Polsce uprawiana od 1957 r. i nazywająca się pięciobojem nowoczesnym. Powstał wówczas Polski Związek Pięcioboju Nowoczesnego i Dwuboju Zimowego, a w 1958 r. Nastąpiło rozstanie tych dwóch dyscyplin sportowych. W skład pięcioboju nowoczesnego wchodzą:  Jazda Konna, Szermierka, Strzelanie, Pływanie i Bieg. Przez lata kolejność była  zmieniana. Legenda głosi, że w starożytności goniec aby powiadomić władcę o zwycięstwie armii drogę z pola walki pokonał w taki właśnie sposób.

Nasza bohaterka Anna Sulima, mieszkanka naszego Pięknego miasta co prawda nie pokonała tak trudnej drogi, ale…. Coś w tym było.

Edukację rozpoczęła w szkole podstawowej nr 2 im. Janusza Kusocińskiego. Początkowo miała pod górę, gdyż z uwagi na trzeci migdał. Została przesunięta do klasy „B”. Po trzech latach trenowała pod okiem niezmordowanego Leszka Lastowskiego. Została zakwalifikowana do klasy sportowej. Pan Leszek odegrał w jej życiu wiodącą rolę. Zaszczepił chęć do pracy, co przydało się jej w dalszym życiu i rozpoczynaniu kariery sportowej. W tym czasie Myślibórz miał już basen (zazdrościli Nam Ci co niemieli), ale cóż z tego. Brak środków finansowych (skąd my to znamy) na podgrzewanie wody sprawiał, że treningi na basenie odbywały się tylko raz w tygodniu i to niezbyt regularnie. Pan Leszek dawał nam za to w kość w terenie; biegi, marszo-biegi, ogólnorozwojówka.


W siódmej klasie pojechaliśmy z Panem Lastowskim do Drzonkowa. Byłam wniebowzięta i już wiedziałam, że pięciobój to jest to czym będę się zajmowała w przyszłości (i tak z i tak z opowiadania przeszliśmy do monologu Naszej Mistrzyni).
Podobało mi się wszystko; wyposażenie ośrodka, czyli baza treningowa, atmosfera i w ogóle wszystko. To było to o czym marzyłam i to kochał Pan Leszek: Pięciobój Nowoczesny.


Pod koniec 8-ej klasy pojechaliśmy na testy do Drzonkowa. Wyprawa zakończyła się wielką klapą…. Ale nie do końca. Mimo poprawienia życiówki na basenie aż o 10 sek, zawaliłam bieg i przyjęcie mnie do Drzonkowa stało pod wielkim znakiem zapytania, i tylko dzięki nazwijmy to przypadkowi postanowiono dać mi szanse. Niech  potrenuje, nie będzie jej miło, zniechęci się i sama zrezygnuje.

Nie wiedzieli jednak, że trafiła kosa na kamień. Mój zadziorny charakter, moja ambicja i chęć doskonalenia i podnoszenia swoich umiejętności, mój upór spowodował, że była dobra, a nawet bardzo dobra w biegu, konkurencję technicznie pokonywałam stosunkowo łatwo i w zasadzie nie miałam z nimi dużych problemów. Moja piętą Achillesową było pływanie. Za wszelką cenę chciałam poprawić tę dyscyplinę i po innych zajęciach chodziłam na pływalnię i zawzięcie trenowałam pływanie. Mój upór i chęć podnoszenia umiejętności sportowych zostały zauważone.
Jest rok 1985, Basia Kotowska została mistrzynią świata…. I zaproponowała wspólne treningi pływackie i biegowe. Byłam szczęśliwa – Mistrzyni świata proponuje wspólne treningi, dla mnie młodziutkiej adeptki pięcioboju z Myśliborza. Wywołało to we mnie jeszcze większą chęć do coraz cięższej pracy. Tytaniczna wręcz praca w latach 1985-86 dała pierwsze efekty w roku następnym.


Rok 1987 przyniósł mi pierwsze sukcesy w gronie seniorek. Zostałam międzynarodową wicemistrzynią Polski, a także wygrałam Nordic Cap, silnie obsadzone międzynarodowe zawody w stolicy Szwecji, Sztokholmie. Czołówka światowa zaczęła się ze mną liczyć, a  ja w kolejnych latach notowałam coraz większe sukcesy.

Rok 1988 wygrałam zawody za zawodami. Było to między innymi spotkania pięcioboju we Włoszech, Francji i Szwecji itd. Obecnie są one zaliczane (te inne) do klasyfikacji generalnej pucharu świata. Wówczas były to odrębne zawody. Do tych sukcesów do kadry weszłam jako nr 1. Dorota Idzi była Nr 2, a Iwona Kowalewska była Nr 3. Pojechaliśmy na MŚ; na nich zajęłam 5-te miejsce. Po czterech konkurencjach zajmowałam 11-te miejsce, ale w biegu zdeklasowałam swoje rywalki i awansowałam o 6 miejsc. Drużynowo chyba zdobyliśmy brąz.


Kolejne lata to wiele sukcesów międzynarodowych i krajowych. Byłam etatową Reprezentantką kraju mimo odnoszonych kontuzji.


Rok 1991 – sukces w ME, zdobyłam brązowy medal. Odnosiłam także sukcesy w pucharach świata. Prze minione lata byłyśmy etatowymi medalistkami Mistrzostw Świata i Europy w rywalizacji indywidualnej i drużynowej.

W roku 1992 kolejny medal w ME i…. poczułam zmęczenie 5-cio bojem. Zaczął mi imponować Triatlon. Dyscyplina ta polega na tym, że całą imprezę rozgrywa się jednego dnia bez chwili przerwy. Rozpoczynamy pływania, po wyjściu z wody wsiadamy na rower i po przejechaniu stosownego dystansu porzucamy „kolarzówki” i pieszo zdążamy do mety.
Dyscyplina bardzo męcząca, ale bardzo chciałam się w niej sprawdzić. Zostałam zakwalifikowana do kadry i w 1993 r wystartowałam w ME. Po tej imprezie i przyjrzeniu się temu towarzystwu od środka doszłam do jednego słusznego wniosku. Powiedziałam sobie… „Anka zostaw to i wracaj do swojego 5-cio boju”. O szerszych przyczynach nie będę się wypowiadać.

W powrocie do rodziny pięciobojowej wydatnie pomógł mi ówczesny prezes Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego Zbigniew Pacelt. Po rozmowie z nim powróciłam do kadry, otrzymałam sprzęt i znów zajęłam się moimi ukochanymi 5-cioma dyscyplinami. Kolejne lata potwierdzały, że decyzja o powrocie była dobra, a krótkotrwały rozbrat dobrze wpłynął na moją wytrzymałość przy czym dyscypliny techniczne nie poniosły szwanku.
           
Rozpoczęłam przygotowania do Igrzysk Olimpijskich w Sydney 2000. Nadszedł rok 1998, jak się okazało najlepszy w mojej sportowej karierze. Pojechałam do Meksyku jako nr 1 wraz z Pauliną Doenisz, Dorotą Idzi oraz Iwoną Kowalewską. Byłyśmy bezkonkurencyjne. Indywidualnie zdobyłam bezapelacyjnie I miejsc, byłam wreszcie indywidualną mistrzynią świata. W drużynie wraz z Pauliną Boenisz i Dorotą Idzi również byliśmy najlepsze podobnie jak w sztafecie, przy czym Iwona Kowalewska zastąpiła jedną z koleżanek. Byłam więc potrójną Mistrzynią Świata (oprócz mnie tylko jedna zawodniczka mogła poszczycić się takimi osiągnięciem), ale w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” zajęłam dopiero VII lokatę. Nasza dyscyplina była dość popularna, ale ja zbytnio nie udzielałam się w mediach i trenowałam w Drzonkowie. To były głównie przyczyny niskiej lokaty. Gdybym zdobyła 5 medali, może byłoby i złoto w plebiscycie. Niestety można było zdobyć tylko 3. Myśli o igrzyskach olimpijskich były coraz śmielsze.


Rok 1999 to kolejne pasmo sukcesów indywidualnych w pucharze świata, wygrywałam wszystko co się dało, ale zajmowałam miejsca na pudle, aż przyszły . Wszystko było super do jazdy konnej. Zawaliłam, pomyliłam parcours i za jazdę konną zaliczyłam zero. Odczuła to także drużyna, gdyż mój „wyczyn” liczył się do wyniku Drużynowego. Mimo tego zdobyliśmy brązowy medal. Ogromny sukces świadczący o tym jakie byłyśmy mocne. Mimo tej wpadki nadal wierzyłam w występ na igrzyskach.


Rok 2000 – rok igrzysk olimpijskich i także rok Mistrzostw Świata, w których indywidualnie zajęłam VII miejsce. Nominacji na igrzyskach nie dostałam, Otrzymały ją dwie dziewczyny z Legii Warszawa, Dorota Idzi i Paulina Benisz. Ja otrzymałam sprzęt i oczekiwałam na wieści z Sydney. Zaświtała iskierka nadziei gdy doszła do nas wiadomość, że Dorota Idzi rozchorowała się. Skończyło się jednak na oczekiwaniu. Po przebytej chorobie Dorota była osłabiona i zajęła odległą lokatę. Podobnie z resztą jak i Paulina. Podczas przygotowań postanowiłam, że po igrzyskach kończę pełną sukcesów karierę. Wystartowałam jeszcze w Paryżu w Pucharze Świata i po sukcesie wzięłam całkowity rozbrat ze sportem wyczynowym, tym bardziej że wielokrotnie kontuzjowana noga nie pozwalała na intensywne treningi.

Zajęłam się pracą zawodową, ale nie jestem związana z dyscypliną, którą uprawiałam przez tyle lat. Pracuję w Woj. Ośrodku Sportu i Rekreacji, gdzie pełnię funkcję menadżera ds. kultury fizycznej, sportu i promocji.

Jestem zamężna i mam 11-letnią córkę Wiktorię (zwyciężczynię – 6 miesięcy leżakowania w ciąży i trudny poród, ale zwycięski), a sportem zajmuję się tylko amatorsko. Biegam, a gdy kolano doskwiera, a czyni to dość często, uciekam na rower, na swoją deskę ratunku. Uważam się za kobietę spełnioną zarówno w sporcie jak i w życiu prywatnym. Sport to zdrowie, to moja pasja i sposób na życie.

Wykorzystując obecność Anny Sulimy-Jagiełowicz na Gali Mistrzów Sportu Myślibórz 2012 wspomnień słuchał i spisywał, Dziękując jednocześnie za wspomnienia.


A o to tabele osiągnięć Naszej Legendy z Myśliborza.

Mistrzostwa świata

 

Mistrzostwa świata
Miejsce
Rok
Konkurencja
Rezultat
Warszawa 1988
Warszawa
1988
drużynowo
1. miejsce
Wiener Neustadt 1989
Wiener Neustadt
1989
drużynowo
1. miejsce
Linköping 1990
Linköping
1990
drużynowo
1. miejsce
Sydney 1991
Sydney
1991
drużynowo
1. miejsce
Sydney 1991
Sydney
1991
sztafeta
1. miejsce
Budapeszt 1992
Budapeszt
1992
drużynowo
1. miejsce
Sheffield 1994
Sheffield
1994
sztafeta
1. miejsce
Sheffield 1994
Sheffield
1994
drużynowo
2. miejsce
Bazylea 1995
Bazylea
1995
drużynowo
1. miejsce
Siena 1996
Siena
1996
drużynowo
3. miejsce
Moskwa 1997
Moskwa
1997
sztafeta
2. miejsce
Meksyk 1998
Meksyk
1998
indywidualnie
1. miejsce
Meksyk 1998
Meksyk
1998
drużynowo
1. miejsce
Meksyk 1998
Meksyk
1998
sztafeta
1 miejsce
Pesaro 2000
Pesaro
2000
drużynowo
1. miejsce


Mistrzostwa Europy

 

Mistrzostwa Europy
Miejsce
Rok
Konkurencja
Rezultat
Sofia 1991
Sofia
1991
indywidualnie
3. miejsce


Opracował: Stanisław Trusiuk


I Tak o to Legenda Pięcioboju Nowoczesnego w skrócie przeanalizowała swoją karierę sportową przyjmując jednocześnie zaproszenie na Benefis Romana Maca planowany na okres letni (Lipiec/Sierpień BR.) Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz