środa, 23 kwietnia 2014

Środkowy z sąsiedztwa

Maciej KOWALCZUK - sympatyczny dryblas z Gorzowa Wlkp - opowiada o sobie, swojej karierze kolegach z drużyny oraz trenerach.


Uprawianie piłki siatkowej rozpocząłem dość późno, bo w wieku 14 lat w AZS-ie OLSZTYN. Wcześniej swoich sił próbowałem w różnych dyscyplinach sportu: nieśmiertelnej piłce nożnej , badmintonie, żeglarstwie, wioślarstwie, lekkiej atletyce. Tak więc musiałem spróbować swoich sił w różnych dyscyplinach sportu zanim ma dobre związałem się z siatkówką.

W okresie juniorskim miałem 3 trenerów. Pierwszym był Mieczysław DOROSZUK - trener wielu siatkarskich pokoleń AZS-u OLSZTYN. Później trafiłem pod skrzydła Czesława KOLPEGO, a po trzech latach związałem się jak i moi rówieśnicy z trenerem Józefem KOLPE.

Całe swoje siatkarskie życie spędziłem na pozycji Środkowego. Z uwagi na moje parametry taką pozycję wybrali dla mnie trenerzy na początku mojej przygody z siatkówką i tak już zostało. W gronie swoich rówieśników byłem najwyższy.                                                                                                                    
Miałem tą przyjemność, że w wieku juniora grałem z orzełkiem na piersi. Zostałem powołany do reprezentacji POLSKI JUNIORÓW i w tej drużynie pogrywałem przez okres 3 lat. W 1992 r Mistrzostwa Europy Juniorów odbywały się w Poznaniu i nasza drużyna, w której oczywiście ja też grałem zajęła VII miejsce. Jak już wspomniałe, grałem na pozycji środkowego, ale ile spotkań rozegrałem w kadrze juniorów nie pamiętam. Nie prowadziłem żadnych statystyk.                                                                                                                      
Grając w AZS-ie OLSZTYN dwukrotnie zdobywałem MISTRZOSTWO POLSKI , a także dwukrotnie srebrny medal, a do Gorzowa Wlkp., do drużyny STILONU trafiłem w 1998r. za sprawą Waldemara WSPANIAŁEGO, który był wówczs opiekunem tej drużyny. Moimi rywalami do gry w 1-szej szóstce byli : Zdzisław OLEJNIK i Oktawian Krzyżanowski. Zdzisiek w tym czasie był kadrowiczem.
Przez "Stilonowców" zostałem przyjęty dobrze, gdyż z niektórymi znałem się z czasów juniorskich i gry w kadrze Polski. W zespole oprócz Olejnika i Krzyżanowskiego grali m.in.: Marcin KOBIAŁKO, Karol HACHUŁA, Krzysztof KOCIK, Radosław MACIEJEWSKI, Jerzy ZWIERKO, Wiktor SIDELNIKOW /późniejszy trener/,  oraz wschodząca gwiazda gorzowskiej siatkówki Sebastian ŚWIDERSKI, a ponadto Jarosław WOJCZUK.

Największym dowcipnisiem w STILONIE był Marcin KOBIAŁKO, mój serdeczny kolega i przyjaciel, ale większość dowcipów nie nadaje się do publicznej wiadomości.

Podczas gry w STILONIE moje parametry wynosiły: wzrost - 200 cm, skok w bloku - 325 cm, wyskok w ataku – 345 cm.                                                                                                                                
Nie miałem swojego ulubionego rozgrywającego. I Jurek Żwierko i Wiktor Sidelnikow rozgrywali trochę inaczej. Każdy z nich miał swój styl, a cała "zabawa" polegała na tym abyśmy wzajemnie się dostosowali i złapali swój styl. Jeżeli to się udawało to fajnie wychodziło podczas meczów. Dobrze mi się grał z Wiktorem SIDELNIKOWEM. To był eksreprezentant ówczesnego ZSRR, zdobywca brązowego medalu na Mistrzostwach Europy, duża klasa. STILON był moim ostatnim klubem, w którym zakończyłem karierę sportową. Z tym klubem zdobyłem między innym srebrny medal Mistrzostw Polski oraz PUCHAR POLSKI.

Nie miałem swoich "ulubionych" przeciwników przeciwko którym grało mi się dobrze. Jak drużyna jest w optymalnej dyspozycji to przeciwko każdemu gra się dobrze. Sztuką jest natomiast wygrywać mecze  kiedy nasza dyspozycja nie jest najlepsza. W takich sytuacjach gra przeciwko teoretycznie słabszemu przeciwnikowi jest z kalibru tych najtrudniejszych. Pamiętam mecz ze STOLARKĄ Wołomin. Prowadziliśmy 14:2 i lekceważąc przeciwnika przegraliśmy. Rywala trzeba zawsze szanować, nie można go lekceważyć - to bywa zgubne, a siatkówka jest taką dyscypliną, gdzie czasami jeden zablokowany atak potrafi odwrócić losu meczu. Mamy na to wiele przykładów we współczesnej siatkówce.

Zawsze najlepsza ocena pracy trenera są wyniki uzyskiwane przez drużynę. Z trenerem Waldemarem WSPANIALYM zdobyliśmy brązowy medal Mistrzostw Polski. W okresie późniejszym był on twórca potęgi MOSTOSTALU, dzisiejszej ZAKSY Kedzierzyn Koźle.

Jak pamiętam w listopadzie 2013r byłem w Myśliborzu na turnieju z okazji Święta Niepodległości. Wiem, ze graliśmy przeciwko Waszej drużynie. Niestety samego meczu nie pamiętam, ale skoro wygraliście 2:1 to zapewne my graliśmy dobrze , a wy doskonale. Z wielka przyjemnością przyjadę na turniej GWIAZD SIATKOWKI w czerwcu 2014, oczywiście o ile nie wynika jakieś niespodzianki. Pozdrowienia dla wszystkich sympatyków piłki siatkowej w Myśliborzu.

Opracował: Stanislaw TRUSIUK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz